Aktualności
Środa, 5 marca 2014 16:15
Sprawa przeciwko prezes MMKS Podhale - umorzona
NOWY TARG. Prezes MMKS Podhale stanęła dziś kolejny raz przed sądem, oskarżona o zorganizowanie imprez masowych bez wymaganego zezwolenia. Sędzia nie miał wątpliwości, że Agata Michalska naruszyła przepisy, uznał jednak, że zdarzenie miało "znikomy stopień społecznej szkodliwości".
Prezes klubu była oskarżona o organizację dwóch meczów MMKS Podhale Nowym Targ - 6 i 7 października - bez wymaganego zezwolenia. Zawiadomienie w tej sprawie złożył na policję były dyrektor Zakładu Zieleni Krzysztof Wojtaszek. Twierdził on, że na meczach było ponad 300 kibiców, a przy takiej liczbie wymagane jest posiadanie zezwolenia na organizację imprezy masowej, którego klub nie posiadał.Świadkowie
Przed sądem zeznania składał dziś mł. kpt. Krzysztof Batkiewicz z PSP w Nowym Targu, który mówił o okolicznościach przeprowadzania kontroli na terenie MHL i braku zgody na organizację imprez masowych. Powodem był brak odbioru oświetlenia awaryjnego oraz protokołu szczelności instalacji gazowej na obiekcie. - Zgody nie było, bo protokół zawierał usterki, co dla nas jest informacją, że nie można wydać pozytywnej opinii o stanie obiektu - mówił.
- Chodziło o dokumenty z września 2012 roku. Na początku października usterki zostały usunięcie, a szatnia wyłączona z użytkowania. Ten protokół otwierał już drogę do wydania pozytywnej opinii przez Straż Pożarną w przedmiotowej sprawie. Od 5 października nie było już żadnych obiekcji. Tego samego dnia wpłynął wniosek o organizację imprezy - podsumował strażak.
Drugim świadkiem był wicestarosta powiatu nowotarskiego. - Jestem na większości meczy i pamiętam je. Moim zdaniem pani Michalska nie złamała ustawy o imprezach masowych. Z mojego punktu widzenia to były takie mecze sparingowe. Przychodzi na nie bardzo mało widzów. Czuję się nieco winny tej sytuacji, bo sam ją namawiałem, by zorganizowała te spotkania - mówił Maciej Jachymiak. - Byłem na większości meczy, wtedy też. I nie było na nich więcej, niż 300 osób. Skoro na mecz nie przyszło 300 osób to uważam, że taki mecz nie jest imprezą masową - przekonywał.
Gdy sędzia Sławomir Biskup przypomniał, że nie chodziło o sparingowe mecze, tylko ligowe, świadek dodał: - Tak, ale uważam, że te rozgrywki po spadku Podhala z ekstraklasy to są już amatorskie. One się odbywają przy pustych trybunach. /.../ Myślę, że decyzja oskarżonej o podniesieniu liczby widzów z kilkuset do 1500 wynikała z jej entuzjazmu. Doradzałem oskarżonej, żeby przypilnowała tylko, by nie było więcej niż 300 osób, bo to jest według mnie kryterium imprezy masowej. W tym sezonie ligowym na mecze przychodziło bardzo mało osób. Pojawili się dopiero pod koniec sezonu, kiedy zaczynała się walka o awans. Ale wtedy pozwolenie na organizację imprez masowych już było - zeznał wicestarosta.
Obecny dyrektor Zakładu Gospodarczego Zieleni i Rekreacji Michał Rubiś pytany był o kontrole przeprowadzane na terenie MHL. Szczegółów nie pamiętał, ale odwołał się do protokołów sporządzonych przez kontrolujących. Po ich analizie zgodził się z wszystkimi zawartymi w nich zapisami.
Oskarżyciel
W podsumowaniu prokurator przypomniała że 6 i 7 października 2012 r. oskarżona zorganizowała dwie imprezy masowe mimo braku zgody. - Tłumaczenia, że nie było na nich 300 osób nie mają znaczenia. Miała pani świadomość, że nie ma zezwolenia. To były bez wątpienia imprezy masowe. Z ustawy nie wynika - ile osób ma przyjść, ale ile miejsc zostało przez organizatora udostępnionych. Liczba faktycznych kibiców nie ma więc znaczenia. To poważne przestępstwo zagrożone karą do 8 lat pozbawienia wolności. Jak za spowodowanie wypadku. Zważywszy jednak, że Pani Michalska nie była dotychczas karana, wnoszę o najniższy wymiar kary w postaci grzywny oraz kosztów postępowania - zawnioskowała prokurator z PR w Gorlicach.
Obrońca
- Podejrzana wiedziała, że nie ma pozwolenia, ale wszyscy zeznający tu świadkowie - burmistrz, starosta, Policja, Straż Pożarna, pracownicy ochrony mają poważne problemy z interpretacją ustawy. Oni uważają, że jeśli nie ma tych magicznych 300 osób to nie jest to impreza masowa. Oskarżona była przez nich przekonywana, że tak jest, a to są przecież osoby, które mają do czynienia z takimi imprezami. Pani Michalska dopełniła staranności - złożyła wszelkie potrzebne wnioski. Proszę pamiętać jaka była na nią nałożona presja: drużyna spadła niemal do ligi amatorskiej. Spowodowało to potężne obciążenia i ona miała zdecydować, że dwa pierwsze mecze się nie odbędą? Po konsultacjach z burmistrzem i starostą i innymi - postanowiła ograniczyć ilość biletów w kasie do 300. Pani Michalska mając takie zapewnienia - nie sądziła, że robi coś złego. Już w 2013 roku nie popełniła tego błędu - nie zorganizowała spotkań hokejowych bez zezwolenia. Poza tym - decyzję o organizacji spotkań podjęto kolegialnie - to była decyzja zarządu klubu, a nie tylko pani prezes. Moim zdaniem dokonała ona wszelkich aktów staranności. Nie widzę w jej postępowaniu znamion złej woli. Nie miała świadomości, że to impreza masowa. Wnoszę o orzeczenie uniewinniające. Pragnę też dodać, że pełni ona funkcję prezesa społecznie. Pracuje zawodowo w dużej firmie. Skazanie jej oznacza utratę pracy w firmie, gdzie pełni wysokie stanowisko kierownicze.
Prokurator powtórzyła, że liczba kibiców nie ma znaczenia, prezes klubu dobrowolnie we wniosku zdecydowała o tym, że to chce organizować imprezy masowe. - Całe szczęście, że nic się nie stało - dodała prokurator. I na zakończenie stwierdziła: - Presja? Nie rozumiem tego argumentu. Co to znaczy, że była pod presją?
Agata Michalska w ostatnim słowie prosiła o uniewinnienie.
Decyzja Sądu
Sędzia Sławomir Biskup umorzył sprawę i zdecydował, że kosztami postępowania obciążony będzie Skarb Państwa.
W uzasadnieniu powiedział: - Sąd podziela stanowisko oskarżyciela, że przestępstwo, które zarzuca się oskarżonej jest poważne. Składając wniosek o organizację imprezy zadeklarowała sama, że każda będzie imprezą masową. Dobrowolnie podniosła pani nawet liczbę kibiców z 500 do 1500. Wiedziała pani, co robi. Oskarżona organizowała nie jeden, ale cały cykl imprez. Każdy z tych meczy był imprezą masową. Obowiązkiem oskarżonej było zebranie szeregu dokumentów od służb wymienionych w ustawie. Zrobiła to. Oskarżona jednak organizując te mecze - praktycznie zrezygnowała z ochrony. Po to się powiadamia szpital, by był przygotowane na wypadek, gdyby coś złego się stało. Po to się powiadamia policję, by w odwodzie były siły na wypadek jakiejś awantury z kibicami. Tymczasem uczestnicy tych meczów byli pozbawieni jakiejkolwiek ochrony. /.../ Sąd miał możliwość popatrzenia na to z perspektywy. Ma pani szczęście, że nikomu nic się nie stało. Dokonała pani jednak maksymalnych starań, nie uzyskując opinii od służb - by zminimalizować negatywne skutki swojego zachowania. Rozumiem - zobowiązanie pani do organizacji meczów. Dlatego nawet najłagodniejsza kara, jaką jest grzywna będzie w tym przypadku zbyt surowa. Kwestii utraty pracy w razie wyroku - Sąd nie brał pod uwagę. To nie ma znaczenia, wiele jest zawodów w których za skazanie prawomocnym wyrokiem traci się pracę. /.../ W tym wypadku Sąd wziął pod uwagę znikomy stopień społecznej szkodliwości, dlatego najmniejsza nawet kara byłaby zbyt surowa. Sprawę umarzam.
Krzysztof Wojtasek nie jest stroną w sprawie, bowiem to Prokuratura Rejonowa w Gorlicach wszczęła dochodzenie "z urzędu". Poproszony jednak o komentarz powiedział: - Dobrze, że Sąd nie skrzywdził pani prezes. Zadziwia jednak wyjątkowa wyrozumiałość Sądu, który powinien stać na granicy prawa, które zostało jednak naruszone.
Sabina Palka, zdj. Michał Adamowski
komentarze