Sport
Piątek, 8 lipca 2016 21:08
Zakopiańczyk na tropie Śnieżnej Pantery
Zakopiańczyk Andrzej Bargiel wyruszył na swoją kolejną wyprawę. Tym razem jej celem nie będzie ośmiotysięcznik. Mimo to zadanie, które postawił przed sobą nasz najlepszy narciarz ekstremalny, jest jeszcze ambitniejsze od poprzednich.
Do tytułu Śnieżnej Pantery zaliczane jest pięć siedmiotysięczników. Pierwszym, z którym zmierzy się Andrzej, po lądowaniu w stolicy Kirgistanu Biszkeku i transferze do miasta Osz będzie dość popularny, leżący w Pamirze Pik Lenina (7134 m n.p.m.). Na najłatwiejszym z pięciu szczytów zakopiański himalaista i narciarz spędzi prawdopodobnie najwięcej czasu, przechodząc mozolny i czasochłonny proces aklimatyzacji. Po wejściu na szczyt i zjechaniu z niego na nartach, poleci do Tadżykistanu, w którym leżą kolejne dwa cele. Pik Korżeniewskiej (7105 m n.p.m.) oraz najwyższy szczyt tego kraju, gór Pamir, a niegdyś także całego byłego ZSRR, Pik Komunizmu (7495 m n.p.m.). Znany jest nadal bardziej pod dawną nazwą, choć od 1998 r. oficjalnie funkcjonuje pod nowym mianem Piku Ismaila Samaniego.
Wejście na uznawany za najbardziej niebezpieczny w stawce Pik Pobiedy, czyli Szczyt Zwycięstwa (7439 m n.p.m.), leżący na granicy Kirgistanu z Chinami najwyższy szczyt gór Tien-szan, nie będzie jeszcze przypieczętowaniem zwycięstwa nad Śnieżną Panterą. Dopełni go dopiero osiągnięcie wierzchołka bardziej popularnego, ale równie kapryśnego pogodowo najwyższego szczytu Kazachstanu, Chan Tengri (7010 m n.p.m.) i bezpieczny powrót z gór.
Dotychczasowy rekord prędkości w osiągnięciu Śnieżnej Pantery należał do Rosjan, Denisa Urubki i Andrieja Mołotowa, którzy w 1999 r. weszli na wszystkie pięć szczytu w ciągu 42 dni. Andrzej Bargiel chciałby tego dokonać w ciągu miesiąca.
O szansach na ten wynik najlepiej mówią poprzednie sukcesy Bargiela. Wygrywając w 2010 r. zawody Elbrus Race ustanowił niepobity do dziś rekord świata w biegu na najwyższy szczyt Kaukazu. Wcześniej był trzykrotnym mistrzem Polski w skialpinizmie i trzecim zawodnikiem Pucharu Świata w tej dyscyplinie. Jako pierwszy Polak zjechał na nartach bez ich odpinania z ośmiotysięcznego wierzchołka – Sziszapangmy Centralnej. W 2014 r. pobił kolejne rekordy szybkości na ośmiotysięczniku Manaslu, zarówno na drodze w górę, jak i w dół (zjeżdżając na nartach większą część trasy od wierzchołka począwszy). W ubiegłym roku jako pierwszy człowiek na świecie zjechał na nartach z Broad Peaku aż do podstawy tego leżącego w pakistańskim Karakorum ośmiotysięcznik.
Podobnie jak w poprzednich, także i w tej wyprawie Andrzeja ważny jest nie tylko cel, ale także droga do niego i pomagający na niej ludzie. Przygoda i przyjaźń. Filmowcy i część ekipy wspierającej udała się już do Kirgistanu samochodami marki Mercedes, które są do dyspozycji wyprawy dzięki jej partnerowi, firmie Sobiesław Zasada Automotive. Wśród uczestników lądowej części ekspedycji, jest m.in. młodszy brat Andrzeja, Bartłomiej i znany fotograf, uczestnik wypraw na Sziszapangmę i Manaslu, Marcin Kin. Andrzej Bargiel wraz z wspierającym go na wszystkich poprzednich wyprawach organizowanych w ramach projektu Hic Sunt Leones Darkiem Załuskim, himalaistą nie rozstającym się z kamerą, autorem filmowej opowieści o młodym narciarzu z Łętowni „No Ski, No Fun” oraz resztą zespołu wylecieli do Kirgistanu 29 czerwca. Wieczorem 6 lipca ekipa w całości dotarła do bazy pod Pikiem Lenina. Podobnie jak podczas poprzednich wypraw, ekipę w sprzęt narciarski oraz odzież górską zaopatrują Atomic i Salomon. Czołowy specjalista od odzieży puchowej, firma Pajak Sport po raz kolejny dostarczyła Andrzejowi specjalistyczny kombinezon górski, a także zestaw śpiworów i namiotów. Stawkę partnerów wspierających uzupełnia IMM – Instytut Monitorowania Mediów.
Wyprawa według planów ma potrwać do 20 sierpnia.
Źródło: organizatorzy, oprac. r/ zdjęcia: Marcin Kin
komentarze